środa, 21 grudnia 2011

Na facebooku

Nadchodzi taki dzień w życiu młodej kobiety gdy presja otoczenia w kwestii założenia rodziny wzrasta niesłychanie. Mówię tu o presji biernej, którą w pewnym sensie same sobie aplikujemy poprzez porównania społeczne dokonywane ponoć automatycznie: http://badania.net/porownania-spoleczne/. Do tej pory być może zmagałyśmy się z komentarzami ciotek czy mam, lecz teraz pojawia się nowy element. Oto nagle całe nasze pokolenie ląduje na porodówce! Jesteśmy otoczone brzuchatymi koleżankami, na spotkania towarzyskie wkrada się nowa tematyka pieluszkowa, no i dla mnie to najgorsze: fejsbuk!


Wydaje się, że imperatywem każdego świeżo upieczonego rodzica jest zbombardowanie otoczenia serią zdjęć i opisów dokładnie dokumentujących każdy kolejny etap w rozwoju malucha. Widzimy więc zdjęcia ze szpitala, zdjęcia z pierwszego karmienia, pierwsze ząbki, kroki, Święta... (Wielu zakłada maluszkom ich ich własne profile w sieciach społecznościowych). Co dziwne, wydaje się, że młodzi rodzice znikają gdzieś za tym morzem informacji i obrazów. O czym pisali kiedyś w swoich statusach? Czy coś komentowali, dzielili z nami ciekawe artukuły? Najwyraźniej dziecko ich zjadło! Pochłonęło indywidualność rodzica! I pomyśleć, że kiedyś ludzie ograniczali się do staroświeckich pamiątkowych książek w stylu "Mój pierwszy rok"!


Ale wróćmy do nas - wciąż bezdzietnych -  i naszych reakcji na upubliczniane babybooks. Porównania społeczne dzieli się z reguły na porównania w dół i porównania w górę. Te pierwsze (gdzie naszym społecznym lustrem jest ktoś w gorszej sytuacji niż my sami) mają na celu poprawę naszego samopoczucia i wzmocnienie samooceny. Porównania w górę natomiast "mogą powodować dyskomfort psychiczny, ale tez mogą motywować do doskonalenia się. Sukces innej osoby może udowodnić, że osiągnięcie danego celu jest możliwe. Potencjalnie może też zagrażać ocenie własnej osoby, jeśli dana jednostka (...) odczuwa to jako niemożliwe do zmiany. (...) Wiara w możliwość zmiany swojego niższego położenia i porównania w górę, mogą dać efekty pozytywne: (...) wzrost wytrwałości, wiarę w możliwość osiągania pozytywnych rezultatów. Przy zachowaniu takich warunków skuteczność porównań w górę jest porównywalna lub większa niż porównań w dół." (za: mgr Małgorzata Kurek).


Wynika z tego, że (znowu!) wszystko zależy od naszego nastawienia. Ta sama fejsbukowa zawartość może nas doprowadzać do szału, lub przeciwnie - podtrzymywać na duchu poprzez ilustrowanie naszych pragnień. A że nasi znajomi mają monotonne posty? Poczekajmy kilka lat. Gdy dzieciaki podrosną, może nawet nie bedą ich "znajomymi"! Wg Mashable jedynie 48% rodziców jest "znajomymi" ze swoimi pociechami: http://mashable.com/2010/05/03/facebook-parents/. O ironio!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz